Pomijając to, że mama mnie skatowała i siedzę cała zakrwawiona i z podbitym okiem dzień szkolny był troszeczkę lepszy od reszty dni... Oczywiście, wszyscy mnie wyzywali, wyśmiewali i poniżali, ale znalazła się pewna osoba, która mnie obroniła przed nimi... Nazywała się Patrycja. Naprawdę gdy zobaczyłam że ktoś mnie obronił przed wyzwiskami nie umiałam wyjść z podziwu. Jestem bardzo przyzwyczajona do docinek "kolegów" z klasy, więc jest to dla mnie absolutna nowość.
A stało się to tak - przyszłam do szkoły i przebierając buty w szatni pewien bardzo niemiły chłopak z mojej klasy zaczął wyśmiewać mnie i nazywać "grubasem". Niedaleko mnie stała Patrycja, która w najbardziej odpowiednim momencie podeszła i powiedziała "Przestań ją wyśmiewać, lepiej popatrz na siebie gnoju". Chłopak rzucił ostatnie przezwisko i odszedł zrezygnowany. Wtedy Patrycja zapytała się mnie czy wszystko w porządku, odpowiedziałam że jest ok... Później przedstawiła mi się, a ja jej. Nie zdążyłam jej nawet podziękować, gdyż zadzwonił dzwonek.
Nie wiem do której klasy chodzi Patrycja, ani ile ma lat. Znam tylko i wyłącznie jej imię, a chciałabym się jej odwdzięczyć za to, co dla mnie zrobiła...
Tak w ogóle, to nie wiem czy nie robię sobie zbyt dużych nadziei, przecież ta dziewczyna tylko mnie obroniła przed kmiotami z mojej klasy... Nie wiem co o tym myśleć, ale postaram się nie robić sobie niepotrzebnych nadziej, a potem znów zawodzić się na ludziach ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz